Kobiety (i mężczyźni) kontra ZUS

Przedwczoraj w wielu miejscach w Polsce pod budynkami ZUS protestowały tzw. kobiety na działalności gospodarczej. Czyli Panie, którym ZUS pod każdym względem stara się utrudnić prowadzenie firmy. A równie często także godzenie jednoczesnych obowiązków bycia matką. Tak jakby jedno wykluczało drugie.

Dyskryminacja? Skądże. Dbanie o interes wszystkich ubezpieczonych w imię sprawiedliwości społecznej.

Wszak, tak konsekwentnie tłumaczy większość swoich decyzji ZUS.

Nowomowa? Chyba jeszcze nie, bo totalitaryzm bądź co bądź nam nie grozi. Ale trzeba przyznać, że brzmi sztucznie.

Przesadzam? I tak, i nie. Bo z jednej strony ZUS może kontrolować, czego efektem są (niestety) wykryte nadużycia. Ale z drugiej strony ZUS nie powinien kontrolować swoich kontroli, zmieniać kilka lat wstecz swoich decyzji, prowadzić przewlekle postępowań, nie informować o dacie zakończenia postępowań, ciągle wydłużać daty zakończenia postępowań, wstrzymywać wypłatę świadczeń, żądać zwrotu świadczeń jako rzekomo nienależnych, odmawiać wypłaty odsetek za nieterminowe zrealizowanie świadczeń, ale żądać zapłaty odsetek, liczonych od nieprawidłowej daty. I wiele innych „nie powinien”. I jeżeli tak, to tylko będąc pretensjonalnym można zwrócić uwagę na jakikolwiek, a tym przypadku, „ten” problem.

Tym samym forma protestu była dobrą decyzją. W pełni popieram i się podpisuje.

Ale przy okazji zwracam uwagę, że problem nie dotyczy tylko kobiet. Wielokrotnie spotykam się również z kontrolą mężczyzn prowadzących działalność. Również z zarzutem niesłusznego zgłoszenia do ubezpieczeń społecznych, w tym zwłaszcza dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego. A bo, podobnie jak w przypadku kobiet, za często korzystało się ze zwolnień lekarskich, opłacanych w formie zasiłku liczonego od zbyt wysokiej podstawy wymiaru składek. Tak jakby możliwe było przewidzenie momentu zachorowania i potrzeby czasowego zwolnienia od pracy.

Obecnie w jednej z tego rodzaju spraw (klienta – mężczyzny) przygotowuje skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Sprawie, w której udowodnione zostało, że klient faktycznie prowadził działalność gospodarczą. Zresztą wniosek przeciwny byłby absurdalny, skoro działalność prowadzona jest już od kilkunastu lat. Ale pomimo tego obniżona została podstawa prawna, bo rzekomo podstawa ku temu wynika z ostatnich wyroków SN z 2018r (pisałem o tym tutaj), ale co gorsza z wyroku TK, który odnosi się do… pracowników, a nie do przedsiębiorców (pisałem o tym tutaj). Nie sposób mi się z tym zgodzić, ale co na to SN, to się okaże.

Trzymajcie kciuki !

Protesty, czy te nieme, czy te krzykliwe też nie zaszkodzą. Tak kobietom, jak i mężczyznom. 🙂